Wytłumacz mi proszę, przyznajesz się że nie rozumiesz, nie wiesz o co chodzi, dochodzisz do wniosku że film jest bez sensu, a mimo to oceniasz go na 7/10, super!
Bo od początku jeszcze coś jest sensowne, wchodzi koleś na lampę i nie wiadomo o co mu chodzi - chce zeskoczyć, uciekł przed kimś czy co. Zbierają się ludzie, negocjują z nim, podjeżdża też policja. Jest dobra gra aktorska, dobre dialogi, ciekawy scenariusz. Jednak nie wyjaśniło się o co chodziło temu facetowi?
część objaśnienia masz juz w opisie: "Metafora ludzkich relacji, istniejącej w nich nietolerancji, agresji i wzajemnego niezrozumienia".
A według mnie: Człowiek siedzący na Latarni z naszego punktu widzenia robi cos dziwnego, jest inny, odmienny, a ludzie są do odmieńców nastawieni wrogo, i chcą go na siłę naprostować, by był zwykły nie wyróżniał się, nie był oryginalny. Zaznaczam że on nie robi sobie ani nikomu innemu żadnej krzywdy (ani tez nic dobrego) nic nie wnosi (nawet się nie odzywa), a jednak społeczeństwu nie pasuje, co więcej wzbudza wrogość i agresję, wspaniała metafora każdego społeczeństwa, konformizmu, pośrednio demokracji, oojoooj można się zapędzić ;) ale tak ja to rozumiem.